sobota, 21 maja 2016

7 bezglutenowe urodziny Kłoska – pierwsza rodzinna impreza bez glutenu

*bez cukru *bez mleka i nabiału *bez glutenu

Nasze rodzinne życie zmieniło się dwa tygodnie przed 7 urodzinami Kłoska. Od kilkunastu dni Kłosek miał niecodzienne objawy organizmu, czyli bardzo duża wysypka – dziwna wysypka, a od blisko 1,5 roku łuszczycę paznokci, którą – notabene – Pan dermatolog skomentowała, że taka jego uroda (!!!) – teraz wiem, że to nie uroda, tylko reakcja organizmu na to co dostawał, jako paliwo do działania, czyli jedzenie. Miał też łuszczycową zmianę na głowie. Miejsce trudne do leczenia, bo włosy przeszkadzały. Jednak wysypka spowodowała, że Mama, czyli ja, zaczęłam się tym bardziej interesować. Lekarz rodzinny przepisał krem na sterydach i płyn do kąpieli, które w ogóle nic nie pomagały, a stan Kłoska się pogarszał. Postanowiłam więc sama, prywatnie, za kasę, zrobić dokładne badania krwi i okazało się, że właśnie Mama zna najlepiej swoje dziecko i wie co dla niego najlepsze. Przeczucia moje się sprawdziły – Kłosek miał złe wyniki badań, mimo, że większość była niby w normie laboratoryjnej. Pojechaliśmy do dietetyka klinicznego, który po przeprowadzeniu wywiadu oraz przeanalizowaniu wyników badań, dał kilkadziesiąt stron zaleceń dietetycznych dla Kłoska, ale nie tylko dla niego – dla całej rodziny. Między innymi odstawienie glutenu (ale nie tylko)  i tak oto 5 maja 2016 roku rozpoczęła się nasza nowa DROGA życiowa bezglutenowa. Cała rodzina przestała jeść produkty zawierające gluten, bo Mama zrobiła to sama dla siebie kilka miesięcy wcześniej.

Ciąg dalszy, co działo się przez kolejne dwa tygodnie do urodzin, opiszemy innym razem, bo teraz chodzi o 7 urodziny Kłoska, które zbliżały się WIELKIMI krokami. Mama odwiedziła wszystkie piekarnie-cukiernie w mieście, w którym mieszkamy, czy mają ofertę ciasta bezglutenowego. Niestety nigdzie nie było. Więc co zrobić? Najlepiej upiec/zrobić samemu i w taki sposób powstał bezglutenowy tort czekoladowy dla Kłoska i gości.
Ta pierwsza nasza urodzinowa inspiracja wzięła się STĄD 



Ciasto było pyszne, mocno czekoladowe z wiśniami, bez pieczenia, PYCHA !!! Polecamy każdemu !!!
Kłosek zjadł swój torcik. Nie skusił się na różności glutenowe przyniesione przez innych gości. Jestem z niego bardzo dumna. Wie doskonale, co może jeść i co jest dla niego zdrowe. Sam często upomina innych członków rodziny, że nie może czegoś zjeść. Radzi sobie świetnie po tych dwóch tygodniach. Jest dzielny i odważny. Szybko się przystosował. Każdy decyduje, co je i jaką kroczy drogą – Kłosek też.
Ale jak to Kłosek, zawsze lubił suche babki, więc i na urodzinach pojawiły się bezglutenowa wersja babkowego ciasta. Forma placków, ale ciasto jak najbardziej babkowate.
Czekoladowe bezglutenowe placki. A przepis niebawem podam.
Dla nas te placki to alternatywa na śniadania, jako przekąska lub nawet słodkości, kiedy Kłosek ma ochotę na coś słodkiego. Przeznaczenie zupełnie dowolne, kreatywność ich zastosowania mile widziana.



Goście również się poczęstowali naszym torcikiem.
Impreza była udana i przede wszystkim zdrowa dla całej rodziny i samego Kłoska, więc teraz Mama już się mniej stresuje i z większą nadzieją czeka na następną rodzinną imprezę, gdzie będzie tort. Może ten sam, a może inny. Kto wie?!

Próbujcie i smakujcie J
Życie bez glutenu jest fajne i zdrowe, a strach Mamy miał tylko WIELKIE oczy.
Dla nas każdy bezglutenowy dzień to kolejny krok ku naszemu rodzinnemu zdrowiu, a efekty już są, bardzo znaczące.

SMACZNEGO życia J

Kłosek i ekipa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz